Preorder drugiego tomu książki sekuraka: Wprowadzenie do bezpieczeństwa IT. -15% z kodem: sekurak-book
Zadzwonił do niego policjant. Przestraszony mieszkaniec Lubina przelał 100 000 zł przestępcom… uważajcie
Pół roku temu pisaliśmy o duchownym, który w podobny sposób został oszukany (przelał przestępcom ~600 000 zł, z funduszu remontowego kościoła). Tym razem poszkodowanym jest mieszkaniec Lubina. Schemat to niemalże copy-paste z poprzedniego newsa. Policja relacjonuje:
Mężczyzna przedstawiający się za mundurowego zadzwonił do 45-letniego mieszkańca Lubina i przekazał informację, że jego pieniądze zgromadzone na koncie bankowym są zagrożone. Oszust twierdził, że ktoś próbuje je przelać, łamiąc zabezpieczenia.
W ten sposób fałszywy policjant uśpił czujność pokrzywdzonego i aby uwiarygodnić swoje słowa, polecił mu „połączyć” się z numerem 112 lub 997, gdzie wszystko miało zostać potwierdzone. I tutaj klasycznie – połączenie nie zostało zakończone czerwoną słuchawką, a lubinianin nadal będąc na linii z oszustem wybrał numer alarmowy na ekranie swojego telefonu. W słuchawce odezwał się kolejny głos potwierdzający słowa przedmówcy, a wówczas oszuści „mieli już z górki”.
Na przekazane przez sprawcę „konto techniczne”, lubinianin przelał w trzech transzach w krótkim odstępie czasu kwotę 100 tysięcy złotych. W składanym zawiadomieniu pokrzywdzony wskazywał, że oprócz przelewu podał oszustowi jeszcze pełne dane karty.
Czyli:
- Telefon z losowego numeru
- Przestępcy podający się za policję straszą rzekomym „atakiem hackerskim”. Proponują też uwierzytelnienie faktu, że są policjantami:
- Ofiara w ferworze walki nie kończy połączenia i na prośbę oszustów „łączy się”, wpisując numer 112
- Zgłaszają się kumple fałszywego policjanta i dopinają dzieła
Uważajcie.
PS największa znana publicznie historia oszustwa „na policjanta” to kradzież przeszło miliona złotych z jednej ze spółek miejskich.
~Michał Sajdak
Do mnie dzwonili i schamat podobny, ale podawano się za pracownika banku. Dalej historyjka ta sama, że środki są zagrożone…
Jednak był wyczuwalny miejscami śladowy akcent rosyjski.
Jak zacząłem sobie z tej osoby żartować, podpuszczać i powiedziałem, że nie znam banku gdzie ciapatego zatrudniają, który dzwoni do klientów to połączenie zostało zakończone.
J. K. Kelus kiedyś śpiewał:
„a potem… zagłuszaczki charkot
spikera głos się gubił:
– że Lublin najpierw myśleliśmy
a okazało się – że Lubin…”
ale u nich przynajmniej zagłuszało Wolną Europę ;)
Lubina, a nie Lublina 😉
ups, zmienione!