Preorder drugiego tomu książki sekuraka: Wprowadzenie do bezpieczeństwa IT. -15% z kodem: sekurak-book
Chinka idąca na spotkanie z Trumpem miała pendrive z malware. Zatrzymana przez Secret Service
Uwaga, w tej wiadomości jest dużo oszustw. Może same oszustwa. Pytanie tylko kto i jak oszukiwał…?
W każdym razie Chinka – Yujing Zhang- chciała się przedostać do quasi publicznego kompleksu wypoczynkowego – Mar-a-Lago:
Wg doniesień wydarzenie z udziałem prezydenta Trumpa miało być ogłaszane na chińskich social media przez osobę, która sprzedaje dostęp do „imprez” gdzie można przebywać w okolicy prezydenta. Czy to już było oszustwo? Może, choć rzeczywiście w tym czasie w Mar-a-Lago przebywała rodzina Trumpa, który sam grał nieopodal w golfa. Z drugiej strony kto wie – może takie ogłoszenie to podpucha Secret Service?
W każdym razie pani postanowiła rzeczywiście dostać się do chronionej strefy prywatnej, ignorując wiele znaków z napisem „restricted access”. Przecież nikt nie ma obowiązku czytania w języku angielskim ;-). W końcu zatrzymana przez Secret Service stwierdziła, że wybiera się na event United Nations Friendship… a może jednak na basen, choć nie znaleziono w jej rzeczach stroju kąpielowego.
Znaleziono za to pendrive malware, 4 telefony, laptopa oraz zewnętrzny dysk:
The woman, Yujing Zhang, has been charged with two federal crimes: making false statements to a federal officer and entering restricted property. She was carrying four cellphones, one laptop, one external hard drive and a thumb drive, according to court records.
Zgodnie z cytowanymi dokumentami sądowymi, pani grozi do 6 lat więzienia i $350 000 kary:
She could face up to five years imprisonment for lying to a federal officer and one year for entering restricted grounds, and as much as $350,000 in fines, according to court documents.
Wygląda to raczej na amatorską, czy nawet przypadkową akcję. Można to też traktować jako pentesty Secret Service, może nawet zlecone przez USA? ;)
Ciekawe w jaki sposób oparliby się podobnemu zagrożeniu nasi politycy. Przecież koszt takiej operacji jest niemal zerowy… a skuteczność może być czasem zatrważająca.
–ms
Jak w jakimś filmie ?
Najpierw chciałem napisać brawo Chiny. Wraz z konsumpcją artykułu jednak zmieniłem zdanie. (choć jak przechwycona to jakie brawa? :-P )
„Przecież nikt nie ma obowiązku czytania w języku angielskim ;-)”
Z tego się uśmiałem. :-D
„Można to też traktować jako pentesty Secret Service, może nawet zlecone przez USA? ;)”
To samo pomyślałem he he :-D
Dopuszczam też że to mogło zaistnieć tylko po to aby ukazać Chiny jako „agresora” po raz kolejny. ;-) Wszak porządne służby USA nie szpiegują a tylko wszelkiej maści watażkowie i okrutne rządy jak w Chinach czynią takie straszności. Opinia publiczna musi przecież to wiedzieć. ;-)
Oczywiście, że w USA nie ma obowiązku czytania czy znana języka angielskiego, ale jest obowiązek znajomości prawa, tak jak w każdym innym państwie.