Preorder drugiego tomu książki sekuraka: Wprowadzenie do bezpieczeństwa IT. -15% z kodem: sekurak-book
Po co zamazywać tablice rejestracyjne na zdjęciach? Żeby nie zassał ich Google
Ciekawe i zarazem aktualne od wielu lat spostrzeżenie. Przykłady lokalizacji samochodów w Google w Polsce? Proszę bardzo: tutaj mamy samochód o niezamazanej tablicy rejestracyjnej: ZS 451KG. Proste zapytanie do Google Images:
Może dla odmiany policja? Proszę bardzo (HPC A938) – możemy już zobaczyć kilka akcji z udziałem tego samochodu:
Czy problem jest jakiś ogromny? Naszym zdaniem obecnie nie – jednak dużo osób zamazuje zdjęcia przed wysłaniem ich do Internetu, usługa Google Street View też nienajgorzej sobie z tym radzi. Istnieją jednak dość ciekawe wyjątki. Tutaj np. widać że czasem tablice rejestracyjne bywają sklonowane na samochodach wystawionych na sprzedaż w tym samym momencie:
Warto trzymać rękę na pulsie.
–ms
Warto.
Znalazlem swoj poprzedni samochod na zdjeciu zamieszczonym na twiterze. Firma, ktora robi reklamy pochwila sie wykonaniem szyldu i w kadrze zalapal sie moj samochod. Nie mam z tym problemu ale tez nie mam na to wplywu i gdybym pod wplywem tego wpisu nie szukal to bym sie pewnie nigdy nie dowiedzial. Rowniez nie mam nic wspolnego z tymi firmami.
Mały offtop co do ostatnich zdjęć: nie są sklonowane. Handlarzyny zakładają jakiekolwiek tablice, byle by jakieś były na zdjęciu. W tym wypadku, czerwony pasek to niemieckie tablice eksportowe, z prawej strony jest ich data ważności. Wszystko by było fajnie, gdyby tablice ze zdjęcia były legalne — tutaj ktoś sobie wytłoczył numer z serii dla aut zarejestrowanych w Niemczech, na bazie do eksportówek, w skrócie bubel. No ale cóż, jakieś tablice są założone.
Handlarzyna powinien mieć normalne tablice tyle, że z czerwonymi literami i cyframi, tzw. rote Kennzeichen. Są one o tyle fajne, że można je przekręcić do każdego samochodu na sprzedaż znajdującego się na placu właściciela. To w Nimczech. A w Polsce też słyszałem coś o tym, że mają powstać takowe tablice?
ale po co legalne tablice z jakiegoś innego państwa? to nie droga publiczna, tylko ogłoszenie, jak widać, nawet lepiej że lewe, bo google „źle” sobie indeksuje
Co do niemieckich eksportowek to jedne blachy są chyba do 15 aut z tego co pamiętam. Dostajesz książeczkę i wpisujesz dane auta i imię i nazwisko kierowcy + data przejazdu
Cienki morto
Nadal nie rozumiem definicji problemu jaki występuje. Co z tego, że Google trzyma zdjęcie, które jest online? Co z tego, że ktoś może znaleźć zdjęcie auta po wpisaniu numeru rejestracyjnego?
To, że kumplowi, żonie, mamie, szefowi, wpisz dowolna osobę, mówię że jadę do Krakowa, a wychodzi na jaw, że byłem w Sopocie.
Kolejny fragment prywatności, za który możesz płacić.
Jak zatrzymasz się kiedyś pod domem publicznym i będziesz z żoną w trakcie sprawy rozwodowej to zrozumiesz ;)
Mysle ze kazdy kto boi sie przezslosci auta czyli przekret handlarz oszust i i kretacz tylko zaslania tablice za kazdym razem gdy widze takie ogloszenie jest w naszym gronie pomijane widocznie jest cos do ukrycia moje sprzedawane auta zawsze mialy i beda miec odsloniete tablice bo tylko ktos chcacy zataic nie prawde je zaslania i prosze bez durnego tlumaczenia ze bezpieczenstwo itd…bez przesady takie rzeczy to dziecia w przedszkolu
Nie ma potrzeby zasłaniania tablic.Table Nie so danymi osobowymi.
Sprawdziłem i znalazłem, ktoś ustrzelił mnie gdy jechałem koło jakiegoś sportowego auta. Perfidnie widać, że ja prowadzę (nie zamazali twarzy), mogę coś z tym zrobić?
Możesz jedynie zgłosić że Ci się to nie podoba i tyle. Żadne prawa autorskie tutaj nie obowiązują bo to nie ty jesteś obiektem fotografii, a jedynie trafiłeś się na nim jako ogół. Gdyby zdjęcie było robione typowo Tobie, to wtedy mógłbyś sobie rościć jakieś prawa
Oczywiście że trzeba zamazywać tablice. Jeśli chcesz sprzedać powypadkowy samochód jako 'nie bity’, a google zaindeksowało zdjęcie z wypadku lub jakieś dokumenty które to potwierdzają, to już stracone. Dlatego nie kupuje się samochodów z ogłoszeń które mają zamazane tablice :)
Zdj w takiej rozdzielczości, że tam nic nie widać
jak zwykle w życiu wszystko ma swoje dobre i złe strony. a żeby było śmieszniej to tyczy się to i tych dobrych i złych.
jak ktoś jest handlarzyną, który wciska uczciwym ludziom szrot to może się okazać, że ktoś znajdzie po blachach zdjęcie rzekomo nie-bitego cacka w jakiejś relacji z wypadku. i handlarzyna będzie dłużej szukał frajera (może mało prawdopodobne ale jednak).
Może się też zdarzyć, że jakaś żona posłuży się znalezionym zdjęciem w sieci (zamieszczonym np przez firmę X) żeby udowodnić niewiernemu mężowi, że parkował przed domem kochanki, albo przed innym domem (…)
a może być i tak, że ktoś „wycieknie” bazy danych z urzędów lub policji.
w interesie każdego X jest aby WSZELKIE „cechy” i „łatki”, które można do niego przypisać pozostały w ukryciu. z czasem możliwość ich przetwarzania za pomocą automatów rośnie.
niektórzy to już rozumieją inni zrozumieją za jakiś czas.
życie pisze scenariusze ciekawsze niż hollywood…
Każdy ma prawo dokumentować rzeczywistość. Tablice rejestracyjne są jawne. Nawet więcej – pojazd który jest zarejestrowany NIE MA PRAWA mieć ich zasłoniętych. A dokumentując rzeczywistość (a tym jest zapis foto i video) nie jesteś w żadnym obowiązku niczego ukrywać.