Żądny wiedzy? Wbijaj na Mega Sekurak Hacking Party w maju! -30% z kodem: majearly

Kalifornia wprowadza obowiązkowe zajęcia szkolne z rozpoznawania fake newsów / analizy informacji w mediach

21 listopada 2023, 11:54 | W biegu | komentarzy 12

Jak czytamy:

Gubernator Gavin Newsom podpisał w zeszłym miesiącu ustawę Assembly Bill 873, która nakłada na stan obowiązek dodania do programu nauczania ~przedmiotu „umiejętności korzystania z mediów” (ang. media literacy) (…) Zamiast odrębnych zajęć, temat będzie wpleciony w istniejące zajęcia oraz lekcje przez cały rok szkolny.

Gov. Gavin Newsom last month signed Assembly Bill 873, which requires the state to add media literacy to curriculum frameworks for English language arts, science, math and history-social studies, rolling out gradually beginning next year. Instead of a stand-alone class, the topic will be woven into existing classes and lessons throughout the school year.

Jako motywację do takich działań wskazany jest m.in. taki punkt:

Rozpowszechnianie dezinformacji w Internecie stwarza ryzyko dla pokoju międzynarodowego, zakłóca demokratyczny proces podejmowania decyzji i zagraża zdrowiu publicznemu.

The proliferation of online misinformation has posed risks to international peace, interfered with democratic decisionmaking, and threatened public health.

Co ciekawe, nauka tematu ma się rozpocząć już w przedszkolu, a kończyć w tzw. 12-th grade (12-sty rok edukacji; uczniowie mają wtedy 17-18 lat).

~ms

Spodobał Ci się wpis? Podziel się nim ze znajomymi:



Komentarze

  1. Zbyś

    Brawo. Kiedy u nas ?

    Odpowiedz
    • Konrad

      U nas zbyt dużo koncernów medialnych dysponuje kapitałem zapewniającym im skuteczne blokowanie takich ustaw a dla szkół inne nowele są przewidziane.

      Odpowiedz
  2. Elo ziomal hiphop squad

    W UK w szkolach jest to juz od dawna. Nawet na zajeciach dla dzieci w klasach 3-4

    Odpowiedz
  3. bosz

    TVP w ramach misji, powinna wplatać to w odcinki Klanu, bo nie tylko dzieci trzeba edukować.

    Odpowiedz
    • Jacek Kurski

      Hehe TVP ktora sama produkuje fake newsy, ma walczyc z fake newsami.

      Odpowiedz
      • GlanyProboszcza

        Czyli są ekspertami w tej dziedzinie. Jak wiadomo, najlepiej czerpać wiedzę od ekspretów :)

        Odpowiedz
      • bosz

        Oj tam, dadzą radę. Skoro Grażynka zachęcała Ryśka żeby przebadał prostatę, to czemu ma nie tłumaczyć Bożence, że istnieją Ruskie trole?

        Odpowiedz
  4. Anatol

    Nie ma się co cieszyć, to raczej forma indoktrynacji. Kalifornia idzie w awangardzie rewolucji i zapewne fake-newsem będą głosy w dyskusji, np. mówiące o tym, że nie ma 56 płci tylko są dwie, albo, że epidemia grypy nie jest przyczyną do wywołania kryzysu gospodarczego i zakazu wychodzenia z domu.

    Odpowiedz
    • Mad_Max

      Właśnie miałem napisać, że trochę dziwi mnie ten hurraoptymizm w komentarzach – zwłaszcza na tej stronie. Ja tu widzę zaplanowany, kolejny etap realizowania większej ideologii (tej o niemaniu niczego i byciu szczęśliwym). Sam proces jest zawsze podobny:
      1. tworzy się lub eksponuje jakiś problem (realny bądź nie),
      2. przekonuje się społeczeństwo, że to źródło wszelkiego zła,
      3. ludzie domagają się działania (a jeśli się nie domagają to wystarczy wykreować jakiś kryzys czy zagrożenie)
      4. przedstawia się rozwiązania – oczywiście kosztem części wolności, wszak bezpieczeństwo nie ma ceny prawda?
      Potem pozostaje tylko wrzucić do jednego wora ewidentne kłamstwa z np. wyrażaniem zaniepokojenia – bo przecież wiadomo, że każdy foliarz i płaskoziemca to jednocześnie antyszczep, ruska onuca, etc. etc.
      Kroczek po kroczku wchodzimy do coraz ciaśniejszej klatki nie zauważając, że pod płaszczykiem walki z wyimaginowanym zagrożeniem wprowadza się tak naprawdę coraz większą cenzurę, zamordyzm i tym samym ogranicza wolność.
      Daje do myślenia tok rozumowania z tej ustawy:
      „Rozpowszechnianie dezinformacji w Internecie stwarza ryzyko dla pokoju międzynarodowego, zakłóca demokratyczny proces podejmowania decyzji i zagraża zdrowiu publicznemu.”
      czyli wyrażanie własnego zdania, innego niż oficjalnie przyjęte będzie zakłóceniem procesu demokratycznego:) Tylko kto będzie decydował i na jakiej podstawie, co jest dezinformacją a co tylko wyrażaniem opinii czy obaw? Wystarczy zobaczyć ile (i dlaczego) powstało w ostatnich latach fundacji i serwisów do walki z dezinformacją czy „fake newsami” i jak ogromne pieniądze są w nie pompowane. Pytanie czy ktoś (ślad pieniądza wskaże kto) inwestuje (słowo klucz) miliony żeby potem nie mieć kontroli nad świadomym społeczeństwem czy wprost przeciwnie? Co gorsza w dobie obecnej technologii, a zwłaszcza dysponując nieograniczonymi środkami można przekonać przeciętnego obywatela do praktycznie wszystkiego, powołując się na odpowiednie badania odpowiednich ekspertów.
      Godząc się na tego typu ustawy rezygnujemy na własne życzenie z możliwości kwestionowania działań rządów, korporacji i wszelkich organizacji, co w konsekwencji sprowadzi człowieka do roli bezwolnego niewolnika.
      Z pokoleniem, które doświadczy takiej indoktrynacji już od przedszkola, będzie można zrobić wszystko bo nikt się nie będzie w stanie sprzeciwić będąc bezkrytycznym, mentalnym robotem (aczkolwiek po odpowiedniej „edukacji” . Kapowanie dzieci na rodziców (bo np. czytali jakąś brzydką książkę) do Ministerstwa Prawdy będzie na porządku dziennym. Chyba nawet Orwell i Huxley byliby pod wrażeniem kierunku w jakim zmierzamy..

      Odpowiedz
      • Matte

        A potem się okazuję, że tymi fundacjami kierują bigoci, jak w przypadku ostatniej przygody Elona M

        Odpowiedz
      • fan

        Szuria w komentarzach trzyma sie motzno

        Bolszewika z IRA gon, gon, gon!

        Odpowiedz
  5. Mariusz

    W szkołach powinno się niezwłocznie wprowadzić zajęcia z cyberbezpieczeństwa, nie tylko z rozpoznawania dezinformacji. Dzieci i młodzież uczy się wielu zbędnych rzeczy (wzorów, wiązań chemicznych i innych), których nigdy w życiu nie wykorzystają do niczego a nie uczy się jak bronić się przed oszustami, którzy atakują coraz częściej i w sposób coraz bardziej wyrafinowany. Poza tym ludzie kończą szkoły średnie czy nawet wyższe i nie umieją obsłużyć Worda czy Excela (tak, tak, bo odpalenie programu i wpisanie w arkuszu prostego tekstu jest dalekie od „umiejętności obsługi”) i nie mają pojęcia o prawie pracy, czytaj swoich prawach i obowiązkach w tym obszarze. Cały system jest do przebudowy.

    Odpowiedz

Odpowiedz