Preorder drugiego tomu książki sekuraka: Wprowadzenie do bezpieczeństwa IT. -15% z kodem: sekurak-book
„W naszym cudnym kraju można kogoś zlicytować na aukcji komorniczej nawet go nie znając.”
Interesujący i napawający sporym niepokojem news z granic socjotechniki i prawa. Marcin Walczak niedoszła ofiara procederu – pisze tak:
Oto przepis [uwaga na boku – to nie zachęcanie do oszustwa, jedynie obnażenie niestety często skutecznej metody działania – przyp. sekurak].
1. Wchodzimy do CEiDG i szukamy kilka mikroprzedsiębiorców
2. Drukujemy sobie umowy pożyczki na te osoby. Na około 2 tyś złotych.
3. Bierzemy firmę drecho-windykacyjną, czyli taką która nie analizuje dokumentów, ale nastawiona jest na wyłudzenia. 75% większych firm windykacyjnych z Wrocławia.
4. Taka firma robi swoje i ocenia ile osoby mają. Jeżeli ktoś zapłaci na tym etapie – połowiczny sukces.
5. Zbieramy raport i poprawiamy nasze umowy o kwoty ile dana osoba może maksymalnie posiadać.
6. Wysyłamy deklarację, że mamy umowę, oraz dane tych osób, które chcemy oszukać do e-sądu w Lublinie.
7. Ważne, walnijmy się w adresie, ale tak aby adres istniał, ale nikt tam nie odebrał. Np. wirtualne biura są dobre. Tam jak nie znają to nie odbiorą i już.
8. Po około 6 tygodni, mamy uprawomocniony wynik.
9. Idziemy do komornika
10. Dostajemy kasę
Padłem ofiarą takiego procederu. Zareagowałem na etapie 4. Uzbrojony w wiedzę, czekałem na pozew, ten też przechwyciłem, bo adres pomylili. Wygrałem.
Jak widzicie sprawa najwyraźniej zakończyła się szczęśliwie:
Co można zrobić? W największym skrócie przerwać w którymś momencie łańcuch problemów, o którym pisze sam Mariusz.
W szczególności: warto założyć konto w e-sądzie (patrz punkt 6. powyżej), podać swój e-mail i zaznaczyć checkboksa – „Przesyłanie powiadomień drogą email”. To powinno załatwić sprawę celowo podanego błędnie adresu (dostaniemy wtedy info z e-sądu i będziemy mogli sprawnie zareagować w razie problemów). Dla ciekawskich, sam panel użytkownika w e-sądzie wygląda tak:
Można też próbować wstrzymać samego komornika, jak opisywaliśmy w tej historii. Cytując Federację Konsumentów:
Konsument, który otrzymuje nakaz zapłaty, może złożyć sprzeciw w terminie 14 dni od doręczenia nakazu zapłaty. Nakaz zapłaty doręczany jest z pouczeniem, gdzie i w jaki sposób złożyć sprzeciw.
W sprzeciwie trzeba podać wszystkie okoliczności przeczące słuszności twierdzeń powoda (przedsiębiorcy) i wskazać dowody. Jeżeli dług nie istniał, należy to wskazać. Jeżeli dług jest przedawniony (zasada: 3 lata, ale może być niekiedy krócej), należy podnieść zarzut przedawnienia, czyli to napisać.
Tu ważna sprawa: doręczenie nakazu zapłaty powinno nastąpić na adres zamieszkania. Jeżeli pismo trafiło na adres inny, nieaktualny, termin na złożenie sprzeciwu nie zaczął jeszcze biec.
Można też iść na policję (w końcu ktoś nas chce oszukać), ale jak pisze sam autor, raczej istnieją niewielkie szanse na sukces akurat w tym wątku:
Sprawa była na policji, Policja umorzyła sprawę, bo do końca nie wiadomo skąd mają dane i koniec. Nie jest to fałszerstwo, bo nikt podpisu nie podrabiał, kartkę można sobie wydrukować. Firma ostateczna miała szczere nadzieje, że dane są ok. Ogólnie wszyscy mieli. Na tym polega proceder. Firmy windykacyjne jawnie łamią przepisy i uchodzi im to na sucho.
Jeśli macie jakieś inne hinty – piszcie w komentarzach.
–ms
20 lat temu każdemu Estończykowi państwo założyło konto emailowe…. I cała korespondencja do Pana X od wszelakich organów idzie na owe konto. Jest to psi obowiązek i nie ma gadania.Sam miałem sytuację że Urząd Miasta tłumaczył że nie poinformował mnie o przebudowie infrastruktury ….bo nie znał mego adresu….ale jeżeli chodzi o podatki to psie synu znają mój adres
Znają telefon i maila.
Identycznie jest w przypadku windykacji w geszeftach, dział zwrotów zawsze ma problem z kontaktem w sprawie oddania na czas sprzętu za to jak się spóźnisz jeden dzień to windykacja bez problemu namierzy i zasypie wezwaniami do zapłaty. Urzędy miast? To samo – nie potrafią doręczyć korespondencji ale już poborca podatkowy nie dość, że od kopa ma twój numer telefonu mimo, że masz go od trzech miesięcy to blokuje ci wszystkie rachunki bankowe w pięć minut. Tak działa państwo z dykty.
Procedura jest nie do końca poprawna i nie aż tak czarna jak się wydaje:
1) e-sąd ma od kilku lat więcej obostrzeń związanych z adresami i ich weryfikacją,
2) od samego początku istnienia E-sądu jest procedura odwoławcza jeszcze na etapie komornika – nawet kiedy pierwszy raz dowiesz się dopiero od niego, możesz wnieść sprzeciw – z automatu wyrok e-sądu jest nieważny, a sprawa trafia do normalnego sądu.
E-sąd jest potrzebny, nawet zapewne w większym zakresie niż obecnie. I potrzebuje też zmian, to pewne, a także – może przede wszystkim – ostrego ścigania naciągaczy, którzy żerują głównie na niewiedzy drugiej strony. Jeśli pozwany zorientuje się i choćby w ostatnim momencie złoży sprzeciw, to przegrali, ale każdy kto z jakiegoś powodu tego nie zrobi, to ich czysty zysk.
Podobny proceder telekomów i windykatorów, którzy masowo próbowali egzekwować prawdziwe, ale przeterminowane długi ukrócono ustawowo nakładając limit „wieku” długów obsługiwanych w EPU.
Wiesz jak się to obchodzi? Idzie się z wyrokiem do banku.
O tym, że masz wyrok dowiadujesz się jeśli zauważysz, że ci kasę na koncie zajumali… bo banki też oczywiście nie zawsze radośnie tę informację do klienta przesyłają (ot wpis na stanie konta i baju baju).
Wystarczyłoby wprowadzić obowiązek wysyłania korespondencji sądowej do strony pozwanej także na adres zameldowania. Wtedy każdy byłby przynajmniej świadom, że przeciwko niemu wszczęto postępowanie.
Jeszcze lepszym i znacznie utrudniającym takie przekręty w stosunku do osób fizycznych rozwiązaniem byłby centralny rejestr credit freeze. Powiadomienia z linkiem do autoryzacji na e-mail podany w profilu zaufanym i/lub możliwość dopuszczenia kredytu/pożyczki/sprzedaży ratalnej przez podmiot X w terminie od Y do Z w banku, w którym obywatel ma konto.
Co prawda przestępcy mogliby autoryzować możliwość zaciągnięcia kredytu po przejęciu dostępu do e-maila, ale przynajmniej można byłoby w każdej chwili wejść na profil zaufany i sprawdzić, czy są jakieś zawarte zobowiązania i z kim konkretnie.
Nie, wysyłka na adres zameldowania by nie wystarczyła, bo:
– złoczyńca może okraść skrzynkę pocztową z awizo i nie dowiesz się o korespondencji (o ile nie wykupisz e-powiadomień)
– złoczyńca może okraść skrzynkę pocztową z zawiadomienia, jeśli listonosz olewa swoje obowiązki (z tych coraz więcej)
– listonosz może nie dostarczyć listu nigdy (też coraz częstsze); nie mamy pańskiego poleconego i co nam pan zrobisz a czyjaś parafka jest.
Po fakcie też można to odkręcić tylko kwestia zaoranego BIKu, BIGu czy innych pozostaje do osobnego odkręcenia.
Słowo klucz: wniosek o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu
A druga sprawa – też czysto edukacyjnie – trzy telefony i trzy karty SIM wystarczą żeby sparaliżować pracę firmy na G, która ostatnio była w restrukturyzacji. Tzn dopóki ktoś na bramce nie zablokuje wszystkich dzwoniących z zastrzeżonego, no ale można większą armatę wystawić jak są bardzo upierdliwi.
Brakuje kawałka o zawiadomieniu prokuratury, żeby ścigała wrednego oszusta.
Zawiadomienie prokuratury to strzelanie ślepakami. Sprawdzone. Dostarczyłem prokuraturze pełny materiał dowodowy na „Krzysztofa Chabiaka” – po 4 latach zostałem wezwany (przez oskarżonego) w charakterze świadka na drugi koniec polski celem powtórzenia zeznań (całość była na papierze). Nie dość, że trzeba się stawiać w sądzie (na B2B dniówka w plecy) to żadnej kasy z tego nie będzie (można dochodzić marnych paru stówek z urzędu). Dochodzenie kasy z powództwa cywilnego.. od kogo? od osoby, która „oficjalnie” nie ma kasy. Konta są blokowane z kilkoma bańkami na nich – a dużo więcej oszust wyprowadza. Mniej hardcore to dzwonienie ze spamem (sprzedaż garnków, prezentacje, itp.). Tak samo – nasze służby nie robią z tym nic. Firmy hostingowe reagują dopiero na nakaz prokuratury. W Chinach z marszu jest akcja. I kara śmierci dla oszusta. Pokazowo.
Chyba wpis nie na temat – poradami gospodarczymi trochę inne strony się zajmują… a jedna generalna rada dla laików prawnych – znajdźcie sobie sensownego prawnika i miejcie do niego telefon zawsze w komórce. Wielu osobom żal 100-200-300-500zł na poradę przy problemie/umowie/ugodzie, a potem płacz…
@Janek
To nie jest porada gospodarcza. To case study wadliwie działającego systemu prawno-informatycznego. Konkretnie „broken by design”.
„Drukujemy sobie umowy pożyczki na te osoby. Na około 2 tyś złotych”
Jeżeli ktoś sfałszuje takie dokumenty, to nie potrzebuje firmy windykacyjnej, Wydaje się, że każdy radca z kontem w e-sad może coś takiego złożyć. Tak samo każdy może pójść na policję i kłamać, że mu ukradłeś portfel. Jedna i druga sytuacja jest względnie łatwa do odwołania się. Niestety za to co musisz się nachodzić i odkręcać w takich przypadkach raczej nikt Ci nie da rekompensaty. Wygląda, że najlepszym rozwiązaniem były wysokie kary za takie fałszowanie dokumentacji i faktycznie ściganie takiego procederu przez prokuraturę.
U mnie kilka tygodni temu zlicytowali sąsiadowi dom za 30% wartości. Oczywiście nikt nie wiedział że jest licytacja i pojawiła się tylko jedna osoba (zaskoczeni), która kupiła go za psie pieniądze.
Co można zrobić w takim przypadku?
Jeśli zlicytowano dom za 30% wartości a nie było długu to walka nie będzie łątwa. Na fakt sprzedaży domu skarga pauliańska (dom mógł być sprzedany wielokrotnie ale wszystkie te operacje sprzedaży stają się nieważne jeśli skarga pauliańska zostanie uznana – to taki myk żeby zatrzymać przepisywanie majątku na rodzinę celem ucieczki od zobowiązań). Gorzej jeśli nastąpiło zajęcie komornicze… komornik to urzędnik i ciężko jest mu udowodnić, że zajął celowo ciągnik sąsiada dłużnika. W sądzie batalia jest raczej przeciwko wierzycielowi który się niesłusznie wzbogacił (niesłuszne wzbogacenie – należy nam się odszkodowanie). Komornik trudny do ruszenia. Pieniądze trudne do odzyskania.
Moja sytuacja podobna, z tym, że ja jeszcze przez 2,5 roku sądowałam się z komornikiem, który nie chciał umorzyć egzekucji, chociaż Sąd uchylił Nakaz Zapłaty i oddalił powództwo. Nie było prawomocnego Nakazu Zapłaty, nie było żadnego długu, co udowodniłam w sądzie. A komornik i tak zajmował mi rachunki bankowe. Tyle lat szarpania się i stresów :( Przepisy są chore. Skargę na komornika składa się na ręce komornika a on ma przekazać ją do sądu. To teraz taka sytuacja: Komornik nie przekazuje skargi do sądu w ustawowym terminie i ma to w du.ie. Składasz sam bezpośrednio do sądu skargę, załączasz dowody na bezprawną egzekucję a sąd tego nie przyjmuje, bo przepisy mówią, że ma to zrobić komornik… Tak mnie załatwiła cyfrowa tv „n” po 10 latach od rozwiązania umowy, że niby im dekodera nie oddałam, chociaż go ode mnie dostali. Naliczyli odsetki za 10 lat, odsprzedali dług, którego nie było firmie windykacyjnej, nakaz zapłaty z eSądu w Lublinie wysłali oczywiście pod nieprawidłowy adres, bo po co sprawdzać. Komornik doliczył swoje opłaty i wyszło im ponad 8 tys zł! Łącznie przez ponad 3 lata miałam zajęte konta bankowe i toczącą się egzekucję. Najpierw batalia w sądzie o uchylenie nakazu zapłaty, udowadnianie, że adres był nieprawidłowy i orzeczenie nigdy do mnie nie dotarło. Później udowadnianie, że dekoder został oddany (swoją drogą, kto przez 10 lat trzyma pokwitowanie za takie pierdoły?) Później walka, tak tak walka z komornikiem o umorzenie egzekucji i obciążenie kosztami powoda. Bo nie wiem czy wiecie, ale nawet za niesłuszną egzekucję płaci osoba, wobec której ta egzekucja była prowadzona, a kwota nie jest mała. Przez 2,5 roku od prawomocnego uchylenia nakazu zapłaty komornik nadal prowadził wobec mnie egzekucję i miał w du.ie prawomocne orzeczenia. Myślicie, że ktoś mnie za to przeprosił?
To już nosi znamiona zamierzonego popełnienia przestępstwa. Sprawa karna. Później cywilna i wniosek o odszkodowanie, straty moralne, stargane nerwy, czas, podupadek na zdrowiu, depresję, itp. Komornik ma szansę na utratę zawodu. Przy odrobinie szczęścia po kilku(dziesięciu) latach można dostać spore odszkodowanie.
„Nie jest to fałszerstwo, bo nikt podpisu nie podrabiał, kartkę można sobie wydrukować.”
Znaczy, że chcecie powiedzieć, że e-sąd wydaje wyrok na podstawie kartek bez podpisu klienta? No to taka sprawa nie zalicza się do spraw oczywistych i nie powinna być w kompetencjach tego sądu.
A dwa policja powinna zająć się osobą, która twierdzi, że ma umowę choć jej faktycznie nie ma.
W esądzie nie przedstawiasz żadnych „kartek” czyli dowodów, jedynie w treści pozwu stwierdzasz, że takie dowody posiadasz, całe postępowanie opiera się na uprawdopodobnieniu (słownym) pozwu, nie jego udowodnieniu.
A czy kłamstwo we wniosku do e-sadu nie powinno być przestępstwem? Idąc tą drogą mógłbym stwierdzić że posiadam dokumenty na milion dłużników i nie poniosę żadnej odpowiedzialności?
Możesz. I masz szansę, że paru zapłaci. Tak się robi biznes w windykacji :-)
Przytoczony cytat Federacji Konsumentów nie ma żadnego odniesienia do opisanego w tekście procederu. Przedsiębiorca odnaleziony w bazie CEiDG z definicji nie jest bowiem konsumentem i nie dotyczą go prawa konsumenta.
Każdy może wnieść sprzeciw z tego co wiemy (patrz też: https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-sprzeciw-od-nakazu-zaplaty-w-postepowaniu-upominawczym)
Mój hint: Zamiast wyjeżdzać na 14 dniowe wakacje wyjedz na 7 dniowe, mniejsza szansa, że przegapisz coś istotnego. Jeśli chodzi o komornika to gdyby zamrożił pieniądze na 30 dni, szanse na rozwikłanie problemu byłyby większe.
W sumie warto na poczcie zapłacić za powiadomienia SMSami o poleconych – ale ta usługa średnio działa (wystarczy wysłać pismo co Maćka zamiast Macieja). Jeśli dwukrotnie ktoś do naz wyśle jakieś pisma (może być na berdyczów… mniejsza o to) to bieg spraw leci w złym kierunku. Ale możemy przed sądem wnieść o przywrócenie terminów ze względu na nieskuteczność doręczenia.
Polska jest chyba jedynym krajem w EU gdzie jest domniemanie dostarczenia pisma z jego skutkami prawnymi…
Z ciekawostek kiedyś czekałem na list polecony doręczony przez pocztę polską… niestety przesyłka nie przyszła. Po miesiącu rozpoczęła się walka z PP. Na koniec dostałem od nich pisemko, że rzeczywiście nie dostarczyli przesyłki, nie mają żadnych dowodów aby przesyłka POLECONA została dostarczona, ale listonosz wpisał w papierach, że dostarczył i wrzucił przesyłkę POLECONĄ bez podpisu ani potwierdzenia do skrzynki. A przesyłki nie ma. I dopisek, że na podstawie tego listu mam wszelkie prawa dochodzić odszkodowania od PP i wg. przepisów prawnych dot. poczty mogę dochodzić nawet maksymalnej kwoty chyba 200-krotności wartości przesyłki poleconej. Nie tego co było w niej tylko samej przesyłki (jak wysyłamy list za 50 gr to możemy dochodzić na drodze sądowej nawet 100 zł :) )
Czylo lepsze darmowe konto w e-sądzie niż w płatnych „bikach”.
w sumie jedno nie przeczy drugiemu :)
Skoro tyle komentarzy napisałem, to jeszcze dodam historię kolegi. Otóż jego żona dostała kiedyś mandat za jazdę bez biletu. Mandat opłacony. Kilkanaście lat później… firma windykacyjna „krzak i spółka” wysyła do niej „przedsądowne wezwanie do zapłaty”. Okazuje się, że miasto sprzedało „pakiet długów” bez sprawdzania czy są opłacone. Firma windykacyjna je kupiła i wysłała do wszystkich pismo – licząc, że kogoś zastraszy. Jak im nie wyjdzie i ludzie będą mieć świadomość, że to się już przedawniło bądź jest opłacone… sprzedadzą długi dalej kolejnej firmie windykacyjnej. A któraś firma windykacyjna wystąpi do esondu (nie mylić z prawdziwym sądem) o nakaz zapłąty, przekaże go do komornika, ten zajmie konta tej osoby (lub kogoś podobnego), przekaże zajęte pieniądze (od razu, bez weryfikacji czegokolwiek) wierzycielowi i umyje ręce.
A co na to policja? W najlepszym wypadku rozpoczną dochodzenie i sprawę umorzą.