Preorder drugiego tomu książki sekuraka: Wprowadzenie do bezpieczeństwa IT. -15% z kodem: sekurak-book
Dowody kolekcjonerskie cały czas w grze, znowu ktoś w banalny sposób stracił mieszkanie
Kolejna iteracja znanego problemu:
Właściciel mówi, że kawalerki nie sprzedawał. Kupiec potwierdza: u notariusza spisał umowę z kimś innym. Nazwisko się zgadzało, PESEL też. Tylko że dowód osobisty był fałszywy. Po oszuście ani pieniądzach nie ma śladu. Spór o mieszkanie rozstrzygnie sąd.
Temat zdecydowanie nie jest nowy. Czy to fikcyjne (choć potwierdzone notarialnie) sprzedanie mieszkania ofiary, czy to przejęcie karty SIM i kradzież miliona złotych, a czasem trochę chwilówek.
Z jednej strony mamy ustawę, która już weszła w życie. Czytamy w niej:
Art. 58. Kto wytwarza, oferuje, zbywa lub przechowuje w celu zbycia replikę dokumentu publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Z drugiej strony czy odstraszy to „twórców dóbr kolekcjonerskich” (można ich całkiem sporo namierzyć dość banalnie – Google). Z trzeciej – gdzie odpowiedzialność notariuszy?
–ms
Nadal panstwo teoretyczne
Raczej „…państwo jest własnością kogoś innego.” W takim przypadku wszystko jest jak trzeba. Tubylcy niech się martwią, my tylko zasysamy. ;-(
Zastanawiam się właśnie nad rolą notariusza. Zakładałem zawsze że jego rola to wzięcie odpowiedzialności za umowę i za to właśnie się mu płaci niemałe pieniądze. W przeciwnym razie po co są notariusze? Żeby spojrzeć na umowę i potwierdzić że została podpisana?
Bo dawno temu czyjś szwagier nie mógł znaleźć pracy więc wymyślono nowe stanowisko „notariusz”
A co ma ten notariusz zrobić? W brew pozorom nie ma możliwości sprawdzenia oryginalności dowodu. Nie ma skanera ani dyspozytora, który sprawdzi mu, czy wszystko się zgadza.
Może właśnie powinien mieć dostęp do rejestru PESEL i w tym powinna być jego rola aby online i w realtime dokonać sprawdzenia zgodności danych (widocznych w przedstawionych Mu dowodach osobistych) ze stanem faktycznym (w rejestrach państwowych).
A co to by zmieniło?
Można łatwo wyrobić dowód na dane istniejącej osoby, wystarczy je ukraść z książki meldunkowej hotelu. historii choroby w szpitalu, umowy z bankiem, umowy z operatorem sieci telefonicznej… można tak wymieniać w nieskończoność. Oczywiście zbieranie tylu danych to głupota – w zupełności wystarczyłoby zbierać imię, nazwisko, numer dokumentu (nie PESEL! – PESEL to zło, bo niezmienialny jest) oraz – i tutaj tak naprawdę już niekoniecznie – podany przez klienta/pacjenta adres do korespondencji.
No ale jak wszędzie jest standard, czyli data urodzenia, miejsce urodzenia, PESEL, numer dowodu, wydawca dowodu, adres zameldowania, imiona rodziców, nazwisko rodowe… to co się dziwić że prywatność jest żadna.
Pod względem zbierania nadmiarowych danych żyjemy w PRL.
Zmieniłoby. W bazie PESEL jest także zdjęcie.
W bazie PESEL masz dostęp do zdjęcia.
Kupiłem takie mieszkanie. Sąd orzekł że nieskutecznie. Ani pieniędzy ani mieszkania ale za to z roszczeniem właściciela o czynsz za bezumowne korzystanie z lokalu. Sąd orzekł brak winy notariusza.
Zastanawiam się właśnie nad rolą notariusza. Zakładałem zawsze że jego rola to wzięcie odpowiedzialności za umowę i za to właśnie się mu płaci niemałe pieniądze. W przeciwnym razie po co są notariusze? Żeby spojrzeć na umowę i potwierdzić że została podpisana?
Sąd rozstrzygnie czyje mieszkanie, kupione na LEWYM DOWODZIE xD
sąd rozstrzygnie, ale jeszcze zostaje odzyskanie $ od tego co wpłacił nie temu co potrzeba…
W tym poście https://sekurak.pl/miasto-na-florydzie-zaplaci-okup-65-btc-2-200-000-pln-ransomware/ upieraliście się, żeby przeliczać BTC na PLN, mino że sprawa dotyczyła USA. „Po to bo, bo sekurak jest po polsku, a w PL mamy walutę PLN :-)”. To dlaczego kupujący ma odzyskać dolary ($), skoro mieszkanie kupił a Polsce? ;-)
Temat z 5 czerwca:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Sprzedal-cudze-mieszkanie-za-500-tys-zl-Policja-szuka-oszusta-n135095.html
Podsumowując: szary Kowalski musi być zdolny do odróżnienia kolekcjonerskiego dowodu, jeśli nie chce zostać oszukany, podczas gdy profesjonalista notariusz nie. Jeśli zaś profesjonalista notariusz, bankier czy policjant przyjmie fałszywy dowód za prawdziwy, to szary Kowalski, który odróżniłby tę fałszywkę sam, i tak pójdzie siedzieć, straci mieszkanie albo kasę, będzie miał brud w papierach i kredyt dla zstępnych, ale profesjonalistów i decydentów do odpowiedzialności nie pociągamy.
Moj notariusz nie zauważył w umowie zbyt krótkiego numeru konta bankowego. Na moje pytanie po co on razem z całą ferajną praktykantów w ogóle wobec tego jest dowiedziałem się że nie jest jego rolą ocena techniczna umowy a jedynie wymagany jest jego podpis. Bezczelnie zainkasował kasę i jeszcze bredził o tym że za zaminę aktu z poprawnym numerem też trzeba będzie zapłacić ponownie. Powinienem zauważyć że na pulpicie ma zdjecie siebie samego na tle wypasionego Audii co mogło mieć znaczenie jeśli chodzi o wybór… Myślę że nie istnieje pojęcie odpowiedzialności notariusza i stąd pochodzą oni z selekcji negatywnej, po jakimś czasie tego typu brak odpowiedzialności generuje korupcję i bylejakość. W umowie znajmowego pomylili nazwisko i mimo że w momencie podpisywania aktu bład miał być ujawniony to notariusz patrząc na zegarek stwierdził że to taki detal i nie ma czasu. Wymuszono na nim prawie siłowo wydrukowanie poprawnego aktu.
I pomyśleć że weryfikacja dowodu elektronicznie to lata 70-te z punktu widzenia technologii a u nas dalej te imbecyle traktują pare zawijasów długopisem jako niezaprzeczalny dowód czegośtam. Coś czuje że to kwestia rozwiązywalna tylko biologicznie na poziomie wykładowców prawa.
A wystarczyłoby, żeby notariusz sprawdził przez mWeryfikator.
i TAK, wiem, że ta aplikacja jest do sprawdzania mDowodów. ALE przy weryfikacji wyświetla się zdjęcie osoby z bazy PESEL. Wystarczy, żeby sprawdzić oszusta…..